Cinque Terre – pot, schody i włoskie dolce vita

You are currently viewing Cinque Terre – pot, schody i włoskie dolce vita
Cinque Terre
5
(2)

O Włoszech napisano już wszystko…

O Włoszech napisano w internecie już chyba wszystko. Dotyczy to również regionu Ligurii oraz Parku Narodowego Cinque Terre.

Na prawie co drugim blogu o tematyce podróżniczej znajdziecie wpis o uroczych, wciśniętych w zatoczki miasteczkach – pełnych kolorowych kamienic położonych na stromych zboczach, które porastają krzaki winogron i drzewka cytrynowe 🍋, a także o otaczających je lazurowych wodach 🌊.

Nie będę Was wyprowadzać z błędu – dokładnie tak wygląda Cinque Terre.
A z pewnością tak wyglądało, gdy odwiedziłam je – wraz z przyjaciółką – na początku kwietnia 2025 roku. 🌸


Plan: mniej Aperola, więcej schodów! 🍹⛰️

Naszym planem na przedłużony wiosenny weekend nie było tylko szwędanie się po wąskich włoskich uliczkach i popijanie Aperola – chociaż oczywiście to również uczyniłyśmy 😄
W planie miałyśmy przetestowanie naszej kondycji i pokonanie miliona schodów, czyli przejście wszystkich pięciu miasteczek na piechotę 💪

Od razu wrzucę tu spoiler – tak, odwiedziłyśmy wszystkie miasteczka i tak – przeszłyśmy całą trasę pomiędzy nimi na piechotę 🚶‍♀️, jednocześnie korzystając kilkukrotnie z połączeń regionalnymi pociągami 🚆, delektując się atmosferą każdego z miasteczek.

Aby na spokojnie mieć czas nie tylko „zaliczyć”, ale także poczuć klimat panujący w Cinque Terre, przeznaczyłyśmy na jego odwiedzenie dwa dni.

No to w drogę – zapraszam na opis mojej wizyty w Cinque Terre! 😊


Dzień 1: Przylot, Piza i włoski wieczór 🌅

Wizytę w Cinque Terre zaczęłyśmy od czwartkowego, popołudniowego lotu Ryanair – z Wrocławia do Pizy. Lot trwa niecałe dwie godziny ✈️
Nocleg miałyśmy zarezerwowany w centrum Pizy, więc spacerem z lotniska podeszłyśmy zostawić część rzeczy (podróżowałyśmy oczywiście na lekko 🧳) i resztę dnia poświęciłyśmy na Plac Cudów, Krzywą Wieżę i kolację w jednej z pobliskich restauracji 🍝

O Pizie dużo Wam nie napiszę – nie spędziłyśmy tu dużo czasu i nie ona była celem naszego wyjazdu 😉


Dzień 2: Riomaggiore, Manarola, Corniglia🚉🏘️

W piątek z samego rana zjadłyśmy pyszne włoskie śniadanko – kawkę ☕ i cornetto 🥐 – a następnie udałyśmy się na dworzec Pisa Centrale.

Bilety do La Spezii kupiłyśmy bezpośrednio w okienku na dworcu – warto sprawdzać pociągi, bo w zależności od typu cena może się nawet podwoić! 💸
Rozkład i ceny można sprawdzać na stronie włoskiego odpowiednika PKP – trenitalia.it

Po ponad godzinie byłyśmy w La Spezii, skąd już rzut beretem do Cinque Terre 🎯


Via dell’Amore i… rozczarowanie 💔

Miałyśmy w planie dwa dni szlaków trekkingowych oraz zwiedzania miasteczek – wybrałyśmy więc dwudniowy bilet Cinque Terre Card uprawniający do wejścia do Parku Narodowego oraz nielimitowanych przejazdów pociągami regionalnymi na trasie La Spezia – Levanto.

Bilet możecie kupić online, ale bez problemu dostaniecie go też na dworcu w La Spezii- wraz z mapką, rozkładem jazdy pociągów i dokładnym tłumaczeniem „jak to wszystko działa” od miłej pani z okienka 🙂
Koszt w kwietniowy weekend: 44 EUR/os. (z dodatkiem za ścieżkę miłości – Via dell’Amore) 💳

No więc w drogę!

Z Riomaggiore do Manaroli przeszłyśmy słynną Via dell’Amore, która jest jednym z odcinków pieszego szlaku Sentiero Azzurro łączącego wszystkie miasteczka, a biegnącego najbliżej wybrzeża- z pięknymi widokami na lazurową wodę i zielone zbocza gór.

Jednak samej ścieżki miłości nie polecamy nic a nic- chyba, że poruszacie się z dziecięcym wózkiem lub jesteście osobami o zmniejszonej mobilności.

Dla nas było to 20-minutowe (już ze zdjęciami!) przejście wybetonowaną drogą – za 10 euro 🙄 Totalnie nie warte tych pieniędzy.

🟡 Pro tip: zamiast tego polecam darmową ścieżkę panoramiczną, która zaczyna się przy dworcu Riomaggiore – zejdźcie z peronu przez bramkę z napisem Via Panoramica.


Trekking przez Volastrę do Corniglii 🥵🌄

Zdecydowanie bardziej niż Via dell’Amore polecam trasę z Manaroli przez Volastrę do położonej ok. 100 m n.p.m. Corniglii.
Łydki palą, słońce grzeje 🔥, oddech się rwie – ale satysfakcja OGROMNA.

Szlaki Cinque Terre są wymagające: najpierw pną się ostro w górę, by na chwilę się wypłaszczyć odsłaniając zapierające dech w piersiach widoki, po czym znów stromo opadają w dół, do kolejnego miasteczka.
Kolana nie mają lekko, ale widoki wszystko wynagradzają 😍

🟢 Pro tip: Dobre buty, kapelusz 🧢, krem z filtrem, woda – konieczne!
Kalorie uzupełnicie już pastą z pesto w Corniglii 🍃🍝


Wieczór w Manaroli 🌇🍷

Wszystkie trzy miasteczka odwiedzone w piątek – Riomaggiore, Manarola, Corniglia (a także malutka Volastra w górach, która jednak oficjalnie nie należy do Cinque Terre) – zrobiły na nas duże wrażenie. Są pięknie położone, kolorowe, pełne straganów, kafejek i restauracji- po prostu urocze.🧡
Nocleg zarezerwowałyśmy w Manaroli – i to była świetna decyzja. Wieczorem, gdy jednodniowi turyści znikają, Cinque Terre odsłania swoje spokojne, lokalne oblicze ✨


Dzień 3: Monterosso, Vernazza i ostatnie podejście 🏞️

Drugi dzień zaczęłyśmy od Monterosso al Mare – miało być płaskie i nudne, a było- owszem- płaskie, ale naprawdę urocze 😍
Starówka turystyczna, ale pełna klimatu- szczególnie o poranku, gdy wszystko budzi się do życia.

Z Monterosso ruszyłyśmy do Vernazzy – ponoć wzoru dla Portorosso z filmu „Luca” 🎬
Sama Vernazza –choć ze szlaku prezentuje się przepięknie – nie wywarła już na mnie takiego wrażenia. Z pewnością przyczyniła się do tego odbioru pora, w której tu dotarłyśmy (słoneczna sobota, południe)- przywitały nas więc tłumy turystów.

Po lunchu w Vernazzy, znalazłyśmy start naszego ostatniego już odcinka szlaku i ruszyłyśmy. Na tym etapie kolejne schody nie robiły już na nas wrażenia- wiedziałyśmy, że po prostu trzeba cisnąć w górę …


Ostatni szlak: Vernazza – Corniglia 💚

Trasa pomiędzy Monterosso, Vernazzą i Corniglią jest po prostu przepiękna!
Wąskie ścieżki, soczysta zieleń śródziemnomorskiej roślinności, lazur wody i nieba – bajkowo! 🌿💙

Po drodze dwa „przydrożne” bary z granitą cytrynową i pomarańczową dla nieprzygotowanych piechurów🍋🍊 – idealne na chwilę wytchnienia.

Po około 1,5h od wyruszenia z Vernazzy dotarłyśmy do Corniglii, w której – dumne z siebie – uczciłyśmy nasz wyczyn- przejście wszystkich pięciu miasteczek Cinque Terre 🏅


Powrót do Pizy i zakończenie wyprawy 💤

Po krótkim odpoczynku wróciłyśmy pociągiem do Pizy – po dwóch intensywnych dniach miałyśmy już zdecydowanie dość chodzenia 😉

W drodze do Pizy mogłyśmy jeszcze przez chwilę nacieszyć oczy widokami Ligurii za oknem – morze, góry i małe kolorowe miasteczka tworzyły prawdziwie pocztówkowy krajobraz.

Do Pizy dotarłyśmy późnym popołudniem i ostatni wieczór naszego wyjazdu spędziłyśmy bardzo spokojnie – spacerując po mieście, podziwiając wieczorne światła odbijające się w wodach rzeki Arno i delektując się pyszną włoską pizzą w jednej z mniej turystycznych trattorii.

Byłyśmy zmęczone, ale szczęśliwe – Cinque Terre dostarczyło nam wszystkiego, czego oczekiwałyśmy: pięknych widoków, wysiłku, słońca, pysznego jedzenia i ogromnej dawki włoskiego klimatu. ✨🍕


Ciao, Cinque Terre! 👋❤️

Następnego dnia rano – z niewielkimi bagażami, lecz wielkim bagażem wspomnień – poleciałyśmy z powrotem do Wrocławia po cichu już planując kolejne wojaże ✈️

Cinque Terre dało nam wszystko:
✅ widoki
✅ trekking
✅ słońce
✅ włoskie jedzenie
✅ klimat dolce vita


Na koniec…

Cinque Terre to nie tylko piękne zdjęcia z pocztówek 📸
To pot, zmęczenie i ogromna satysfakcja po pokonaniu setek schodów 🥾
To smak świeżego pesto, widok cytrynowych sadów i szum morza 🌊🌿

Jeśli szukacie miejsca, które połączy trekking z włoskim dolce vita – nie możecie wybrać lepiej 💚
Cinque Terre na zawsze zostanie w naszych sercach – i w mięśniach łydek! 😄

Ciao!


Fotografia: Gosia i Aga


Czy post był pomocny?

Kliknij na gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 2

Na razie brak głosów! Oceń ten post jako pierwszy.

Dodaj komentarz

Ten post ma 3 komentarzy

  1. Fotograf

    Byłem bardzo zadowolony, że trafiłem na ten wpis. Wielu autorom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje zaskoczenie. Po prostu super artykuł. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i regularnie tu zaglądał, aby zobaczyć nowe artykuły.

    1. Aga

      Bardzo się cieszę, że artykuł przypadł Ci do gustu! Nie da się być ekspertem, jeśli nie jest się lokalsem. My- turyści – możemy tylko opowiadać naszą historię… zachęcam do obserwowania, ponieważ już wybieramy się w kolejną podróż, z pewnością będą więc kolejne artykuły ✈️

  2. Piotr

    Byłem tam rok temu i do dziś wspominam focaccie jedzoną na schodach w Vernazzy. Widoki zapierają dech, ale faktycznie ludzi sporo, zwłaszcza w sierpniu. Trochę żałuję że nie zrobiłem trasy pieszej między wioskami, może jeszcze wrócę!